Szukanie mieszkania z pośrednikiem

Szukam dla klienta-kupującego mieszkania. I muszę, napisać, z czym się często stykamy przy różnych ofertach.

Przede wszystkim, większość ofert jest u pośredników, jak większość ogłoszeń na portalach. Jak biuro agenta nie jest w stowarzyszeniu WSPON (Warszawskie Stowarzyszenie Pośredników w Obrocie Nieruchomościami) to w większości nie chcą chętnie współpracować.

Jak się dowiedzą, że również jestem agentem, to potem nie odbierają albo mówią, że chcą sami jeszcze spróbować przez kilka tygodni, bo chcą wziąć prowizję od kupującego. I szczerze mówią czemu, bo sprzedający mało płaci… To będą chcieli kupującego — mojego klienta od 1,5% do 2,9%.

Nie napisałem na początku, że szukam 3-4 pokojowego mieszkania na Starym Mokotowie i klient ma budżet do 1,9 mln zł na zakup mieszkania, na remont, na podatki, na notariusza. Czyli optymalnie mieszkanie za 1,5 mln zł będzie maksymalną ceną. 1,5%, 2,9% to od 20000 zł do 45000 zł żywej gotówki, jaką mój klient musiałby wygospodarować przy zakupie takiego mieszkania kolejnemu agentowi.

I tutaj kwestia etyczna. Jeśli mój klient ma mnie do zlecenia znalezienia mieszkania i negocjacji to, czemu miałby płacić jeszcze jednemu agentowi, który sam nie pilnuje interesu swojego klienta-sprzedającego, bo przede wszystkim nie dopuszcza potencjalnego kupującego, który może przyjść przez innego agenta.

Sam jeśli komuś miałbym, zapłacić kilkadziesiąt tysięcy papieru, to liczę na wartość dodaną z jego strony i chcę ją. Tutaj przede wszystkim wynegocjowanie ceny i pozostałych warunków do umowy sprzedaży.

Moje negocjacje z tymi psami ogrodnika jest takie, żeby zobaczyć mieszkanie i nawet podpisanie przez mojego klienta kolejnej prowizji do zapłacenia. I też są niechętni, albo nie odbierają.

Jest to problem na rynku nieruchomości.